Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 118.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tajemnica jéj przeszłości, upadek może niezrozumiany z razu, a późniéj może zwiększony draźliwością umysłu pod względem uczuć religijnych pognębił ją we własnych oczach w przesadzony, egzaltowany sposób. Zmiana ta zaszła w jéj usposobieniu w dniu, w którym przeczytała w świeżém tłomaczeniu dramatów zagranicznych, piękną tragedyę Schillera „Wilhelm Tell“. W scenie, gdzie autor wykazuje pewne pobratymstwo pomiędzy Wilhelmem Tellem przelewającym krew ludzką dla dobra całego narodu a Janem — ojcobójcą, książka wypadła z rąk Heleny, a matka zauważyła, że od téj właśnie chwili duszę jéj owładnął niepokój. Stała się ona pokorną, łagodną, zamyśloną, i nie pragnęła już balów ani zabaw. Nigdy téż dziewczyna nie była tak tkliwą dla ojca, obsypywała go pieszczotami szczególniéj w chwilach, kiedy matka nie była pomiędzy niemi. Jednakże jeśli stosunek Heleny z matką był chłodny, umiała to tak zręcznie ukryć, że generał dbający nadzwyczaj o zgodę i jedność swojéj rodziny, nigdy tego nie spostrzegł. Żaden mężczyzna zresztą nie posiada dosyć bystrego oka, by zgłębić tajemnicę tych dwóch serc niewieścich, z których jedno było młode i wspaniałomyślne, drugie tkliwe i dumne, z których pierwsze posiadało skarby przebaczenia, a drugie pełne było przenikliwości i uczucia. Jeśli matka otaczała córkę despotyzmem rodzicielskim, był on jedynie dostrzegalnym dla ofiary. Zresztą wypadki dopiéro zrodziły podobne przypuszczenia, niepodobne do rozstrzygnięcia. Do téj nocy żadne oskarżające światło nie wydobyło się z tych dwóch dusz, ale pomiędzy niemi a Bogiem istniała z pewnością jakaś groźna tajemnica.
— No — zawołała wreszcie margrabina chwytając chwilę w któréj Abel i Moina zmęczeni dokazywaniem uciszyli się na krótko — no chodź, synku, trzeba iść spać...
Wzięła go przemocą na kolana.
— Jak-to, — zawołał generał — już wpół do jedenastéj a nikt z naszéj służby nie powrócił? A to sobie pozwalają. Gustawie, dodał, zwracając się do starszego syna, dałem ci tę książkę jedynie pod warunkiem, że o dziesiątéj pójdziemy spać, trzeba było zamknąć ją samemu, nie czekając na moje przypomnienie, i według obietnicy pójść się położyć. Jeśli chcesz być znakomitym człowiekiem, trzeba święcie dotrzymywać danego słowa i miéć dla niego cześć religijną. Fox, jeden z najznakomitszych mówców angielskich, szczególniéj zdumiewał mocą i pięknością swego charakteru. Wierność w dotrzymywaniu słowa była jedną z głównych zalet jego. W dzieciństwie jeszcze ojciec jego, Anglik staréj daty, dał mu w tym względzie naukę, która nazawsze wyryła się w jego umyśle. Fox przepędzał wakacye zwykle u ojca, który, jak wszyscy prawie bogaci Anglicy posiadał piękny park około swego zamku. Był on mniéj