Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 089.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W świecie spotyka się wiele podobnie niewytłómaczonych rzeczy. A sława pani d’Aiglemont nie była dziwniejszą od sławy wielu ludzi noszących się z jakąś wielką niespełnioną pracą jak statystycy, których świat ma za głębokich na wiarę obliczeń nigdy nie objawionych, jak politycy żyjący rozgłosem artykułu dziennikarskiego, artyści lub autorzy, których dzieło nigdy nie pokazuje się światu, uczeni będący takiemi jedynie w obliczu ludzi nie pojmujących nauki, jak Sganarelle był łacinnikiem z temi tylko, którzy nie umieli po łacinie; są to wszystko ludzie, których świat obdarza rozmaitą sławą stosowanie do powołania. To cudowne wyrażenie: specyalna zdolność zdaje się wymyślone na korzyść podobnych politycznych i literackich bezgłowów.
Karol spoglądał dłużéj na panią d'Aiglemont, niż zamierzył, i był nierad, że kobieta tak go mocno zajęła; ale téż widok téj kobiety zaprzeczał wszystkim myślom, jakiemi bal natchnął młodego dyplomatę.
Margrabina liczyła wówczas lat trzydzieści, była bardzo piękna, chociaż nadzwyczaj drobnych kształtów i delikatnéj postaci. Największy wdzięk jéj stanowiła fizyognomia, któréj spokój zdradzał w duszy zadziwiające głębie. Oko jéj pełne blasku, ale jakby zamglone jakąś myślą nieustającą, jaśniało razem gorączkowém życiem i ostateczną rezygnacyą. Powieki jéj prawie zawsze skromnie ku ziemi spuszczone podnosiły się rzadko. Jeśli spoglądała wkoło siebie, czyniła to ze smutnym ruchem w ten sposób, iż możnaby powiedziéć, że zachowywała cały ogień źrenic dla tajemniczych wpatrywań.
Każden człowiek wyższy czuł pociąg ciekawości do téj łagodnéj i milczącéj kobiety. Jeśli inteligencya starała się odgadnąć tajemnicę ustawicznego oddziaływania obecności na przeszłość i świata na jéj samotność, dusza nie mniéj pragnęła zrozumiéć skrytości serca dumnego niejako ze swoich cierpień.
Zresztą nic w niéj nie niweczyło pierwszego wrażenia. Jak wszystkie prawie kobiety mające bardzo długie włosy, była bladą i niezmiernie białą. Skóra jéj nadzwyczajnie cienka była rzadko omylnym znakiem wielkiéj tkliwości; właściwość tę potwierdzały rysy, które miały cudne wykończenie, jakie malarze chińscy nadają swoim fantastycznym postaciom. Szyja jéj była może trochę za długa, ale takie szyje są pełne wdzięku i nadają głowom kobiecym nieokreślone podobieństwo z magnetycznemi ruchami węża. Gdyby nawet nie istniał żaden ze znaków, przez jakie badacz odgaduje najskrytsze charaktery, dośćby było przyjrzéć się rozmaitym ruchom i zwrotom głowy kobiety, ażeby ją osądzić.
Ubranie pani d’Aiglemont było w harmonii z myślą główną, co nią rządziła. Włosy jéj szeroko zaplecione zebrane były w koronę