Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 193.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zgadłeś — powiedział Rastignac — przypominając sobie, że obie córki wstrząsały bez przerwy sercem ojcowskiém.
— Delfina kocha przynajmniéj swego ojca — myślał Eugieniusz.
Wieczorem, w teatrze, zaczął mówić o starym z wielką ostrożnością, żeby nie zaniepokoić pani de Nucingen.
— Bądź spokojny — powiedziała baronowa przy pierwszych jego wyrazach — ojciec mój jest silny. Tylko zanadtośmy go dzisiaj wzruszyły. Fundusz nasz jest zagrożony, czy pojmujesz całą doniosłość takiego nieszczęścia? Jabym tego nie przeżyła, gdyby nie miłość twoja, wobec któréj zbladło nawet to, co dawniéj byłoby dla mnie niepokojem śmiertelnym. Dziś drżę tylko przed jedném nieszczęściem, jednę tylko znam obawę, żeby nie utracić téj miłości, przez którą poznałam całą wartość życia. Po-za tém uczuciem wszystko mi jest obojętne, nic więcéj w świecie nie kocham. Tyś wszystkiém dla mnie. Jeżeli cenię bogactwo, to dlatego tylko, żeby się tobie lepiéj podobać. Muszę wyznać ze wstydem, że jestem więcéj kochanką niż córką. Dlaczego? nie wiem sama. Całe moje życie jest w tobie. Ojciec dał mi serce, ale tyś mu bić kazał. Niech mię cały świat potępia, mniejsza o to! ty nie możesz miéć do mnie żalu, ty musisz usprawiedliwić przestępstwa, na które mię skazuje uczucie niezwalczone. Sądzisz może, że ze mnie córka wyrodna? o nie! któżby mógł nie kochać tak dobrego ojca? Ale czyż mogłam zapobiedz, żeby nie spostrzegł wreszcie następstw, jakie wynikły z naszych małżeństw opłakanych? Dlaczegóż im nie zapobiegł? Czyż nie powinien był myśléć za nas? Wiem, że dzisiaj cierpi nie mniéj od nas, ale cóż miałyśmy zrobić? Pocieszać go? toby się na nic nie zdało. Widok naszéj rezygnacyi przyczyniłby mu więcéj bólu, niż wszystkie nasze wyrzuty i skargi. Bywają chwile, w których wszystko staje się goryczą.
Eugieniusz milczał, wzruszony do głębi naiwnym wyrazem prawdziwego uczucia. Prawda, że Paryżanki bywają często przewrotne i próżne, samolubne, zimne i zalotne, lecz i to pewna, że umieją kochać prawdziwie i poświęcać swym namiętnościom więcéj uczucia, niż inne kobiety; że stają się wzniosłemi, gdy podniosą się nad wszystkie swoje małostki. Zastanawiała téż Eugieniusza głębokość i trafność umysłu, z jaką kobieta sądzi uczucia najbardziéj naturalne, gdy jaka skłonność silniejsza oddala ją od nich.
— O czém-że pan myślisz? — zapytała pani de Nucingen obrażona milczeniem Eugieniusza.
— Wsłuchuję się jeszcze w to, coś mi powiedziała. Sądziłem dotychczas, że ja kocham silniéj od ciebie.
Baronowa uśmiechnęła się, ale natychmiast zapanowała nad doznaném zadowolnieniem, bo chciała zatrzymać rozmowę w granicach