Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 182.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

garnął w swoje ręce. To nikczemnik! on gotów porzucić nas i uciec ze wszystkiemi kapitałami, bo wie dobrze, że jabym go nie prześladowała, bo nie chciałabym hańbić własnego imienia. Jest on i słaby i silny zarazem. Jużem ja wszystko dobrze zbadała. Przekonałam się, że, przywodząc go do ostateczności, przyśpieszę tylko własną ruinę.
— Ależ to łotr wierutny?
— Ha! tak jest, ojcze — zawołała, rzucając się z płaczem na krzesło. — Nie chciałam mówić o tém, żeby ci oszczędzić zmartwienia, żeś mię wydał za takiego człowieka! Obyczaje i sumienie, ciało i dusza, wszystko się w nim zgadza! to coś okropnego: czuję dla niego pogardę i nienawiść. Tak jest, po tém, co mi ten podły Nucingen powiedział, nie mogę miéć dla niego najmniejszego szacunku. Człowiek, który mógł wdać się w takie spekulacye handlowe, o jakich on mi dziś mówił, nie ma żadnego poczucia delikatności. Obawy moje pochodzą ztąd, że-m jasno zobaczyła głąb’ jego duszy. On, mąż mój, powiedział otwarcie, że daje mi zupełną swobodę — wiesz ojcze, co to znaczy? — ale za to ja mam być w razie nieszczęścia narzędziem w jego ręku, mam go zasłonić swojém imieniem.
— Ależ na to są prawa! mamy przecie plac de Grève dla zięciów tego rodzaju! — zawołał ojciec Goriot — ja sam ściąłbym mu głowę, gdyby kata nie było.
— Nie, mój ojcze, na niego prawa nie ma. Powtórzę ci w krótkości jego mowę, odrzucając niepotrzebne dodatki, w które treść samę obwijał: „Musisz pozwolić, bym ukończył rozpoczęte spekulacye, albo wszystko przepadnie i ty sama zostaniesz zrujnowana, bez grosza przy duszy; ja zaś nikogo prócz ciebie nie mogę wziąć za wspólnika“. Czy to dość jasno? On nie przestał jeszcze dbać o mnie. Uczciwość moja jest dla niego dostateczną rękojmią; wiem, że mi dosyć własnego funduszu, że się na jego pieniądze nie pokwapię. Jest-to spółka nieuczciwa i złodziejska, na którą muszę przystać, bom zagrożona utratą całego funduszu. Nucingen kupuje moje sumienie, a za to pozwala, bym należała do Eugieniusza. „Możesz popełniać błędy, ale w zamian pozwól mi dopuszczać się zbrodni, pozwól mi wydzierać chleb biedakom!“ Czy taka mowa jest dość jasna? Wiesz, ojcze, co on nazywa spekulacyą handlową? On kupuje na swe imię kawał ziemi, na którym spekulanci podstawieni z jego ramienia zaczynają budować domy. Ludzie ci wchodzą w umowę z rozmaitemi przedsiębiercami, którym płacą nie gotówką, tylko wekslami z bardzo dalekim terminem wypłaty; następnie mąż mój wypłaca im bardzo niewielką sumę i dostaje za to pokwitowanie, które czyni go właścicielem wszystkich domów; oni