Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 124.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby wpadli teraz w moje ręce. Mój Boże, trzebaż to było płakać! czyż ona płakała!
— Wsparłszy głowę na mojéj kamizelce — powiedział Eugieniusz.
— O, daj-że mi ją pan! — zawołał ojciec Goriot. — Jak-to! więc tu spływały łzy mojéj córki, drogiéj mojéj Delfiny, która nie płakała nigdy będąc małą! O, ja kupię panu drugą kamizelkę, téj nie noś więcéj, zostaw mi ją! Według kontraktu, Delfina powinna korzystać ze swego majątku. Ach, jutro zaraz pójdę do adwokata Derville’a. Wyrobię to, że kapitał jéj zostanie oddany na procenta. Znam się ja na prawie; stary ze mnie wilk, — potrafię jeszcze zęby pokazać.
— Patrz, ojcze, oto tysiąc franków, które ona chciała mi dać jako pieniądze wygrane na współkę. Zachowaj ten bilet dla niéj w téj oto kamizelce.
Goriot popatrzył na Eugieniusza, pochwycił dłoń jego, a łza stoczyła mu się po twarzy i spadła na rękę młodzieńca.
— Będziesz szczęśliwy w życiu — powiedział starzec. — Bo, widzisz, Bóg jest sprawiedliwy. Znam się ja na uczciwości i mogę zapewnić, że mało jest ludzi podobnych do ciebie. Chcesz więc być także ukochaném mojém dziecięciem? No, dosyć, pora spać. Możesz spać spokojnie, bo jeszcze ojcem nie jesteś. Ona płakała, i ja się o tém dowiaduję, ja, co-m zajadał spokojnie jak głupiec, podczas gdy ona tam cierpiała; ja, co zaprzedałbym Ojca, Syna i Ducha św., żeby im obydwom łzy jednéj oszczędzić!
— Daję słowo — myślał Eugieniusz, kładąc się do łóżka — zdaje mi się, że całe życie będę uczciwym człowiekiem. Jak-to słodko iść za natchnieniem sumienia!
Zdaje się, że tylko ci, co wierzą w Boga, zdolni są robić dobro w tajemnicy, a Eugieniusz wierzył w Boga. Nazajutrz, przed balem, Rastignac poszedł do pani de Beauséant, która zabrała go z sobą, obiecując przedstawić księżnéj de Carigliano. Marszałkowa przyjęła go niezmiernie uprzejmie, a w gronie gości była już pani de Nucingen. Delfina wystroiła się, żeby podobać się wszystkim, a tém samém jeszcze bardziéj zachwycić Eugieniusza, na którego spojrzenie czekała niecierpliwie, chociaż zdawało się jéj, że swą niecierpliwość doskonale ukrywa. Dla tego, kto umie odgadywać wzruszenia kobiety, chwila taka pełna jest uroku. Któż z nas nie lubi drożyć się z uznaniem, ukrywać zalotnie swe zadowolnienie, czytać mimowolne wyznanie w niepokoju, który wywołujemy, wreszcie igrać z obawą, którą możemy rozproszyć jednym uśmiechem? Tego wieczora student nasz zmierzył całą doniosłość swego położenia i pojął, że miano kuzyna pani de Beauséant dawało mu już pewne