Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 073.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Eugieniusz nie zaśmiał się z żartu Bianchona, był dzisiaj w zbyt poważném usposobieniu. Chciał korzystać z rad pani de Beauséant, a nie wiedział, gdzie i jak miał dostać pieniędzy. Zaniepokoił się patrząc na stepy i lasy tego świata, co rozściełały się przed jego okiem, takie puste a jednak takie pełne zarazem. Po obiedzie wszyscy się rozeszli, zostawiając go w sali jadalnéj.
— Więc pan widziałeś mą córkę? — spytał Goriot głosem wzruszonym.
Eugieniusz obudził się z zadumy i pochwycił rękę poczciwca, patrząc nań z nieokreśloném jakiémś rozczuleniem.
— Godny i uczciwy człowiek z pana — zawołał. — Pomówimy późniéj o pańskich córkach.
Wstał, nie chcąc słuchać ojca Goriot i odszedł do swego pokoju, gdzie napisał do matki list następującéj treści:
„Matko moja kochana! Czy nie posiadasz jeszcze trzeciéj piersi, żeby mię zasilić? Jestem w takiém położeniu, że mogę prędko dorobić się funduszu. Potrzeba mi tysiąc dwieście franków i muszę je miéć za jakąbądź cenę. Nie mów ojcu o mojéj prośbie; onby się sprzeciwiał, a mnie pozostawałoby chyba zastrzelić się z rozpaczy, gdybym nie dostał tych pieniędzy. Bliższe szczegóły opowiem przy widzeniu się, bo trzebaby zapisać całe tomy, chcąc ci wyjaśnić obecne moje położenie. Nie przegrałem nic, dobra moja matko, nic nie winienem, ale musisz mi dostać tę sumę, jeżeli dbasz o zachowanie życia, któreś mi dała. Powiem ci tylko, że bywam u wice-hrabiny de Beauséant, która przyrzekła mi swą opiekę. Muszę bywać w świecie, a nie mam za co kupić czystych rękawiczek. Potrafię żyć o chlebie i wodzie, będę pościł w potrzebie, ale nie mogę obejść się bez narzędzi, któremi uprawia się tutejsza winnica. Chwila obecna rozstrzyga, czy mam pójść drogą obraną, czy pozostać w błocie.
„Nie obce mi są nadzieje, któreście we mnie położyli i pragnę ziścić je jak najprędzéj. Dobra mateczko, sprzedaj jeden z swych dawnych klejnotów, ja ci go wkrótce odkupię. Znam dobrze położenie rodziny naszéj i umiem ocenić całą doniosłość podobnéj ofiary; powinnaś mi téż wierzyć, że nie wymagam jéj bez potrzeby, bo chyba byłbym potworem. Chciéj widziéć w méj prośbie krzyk nieprzepartéj konieczności. Cała nasza przyszłość zależy od téj zapomogi, bez któréj nie mogę rozpocząć kampanii, a życie w Paryżu jest walką wiekuistą. Gdyby nie było innego sposobu dostania pieniędzy, to powiedz ciotce, niech sprzeda swe koronki, a ja przyślę jéj późniéj jeszcze piękniejsze“ i t. d.
Napisał do obydwóch sióstr prosząc, by mu ofiarowały zaoszczędzone pieniądze. Przekonany był, że siostry poniosą tę ofiarę z ra-