Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 030.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Brunetka, która pierwszą razą odwiedzała ojca przed południem, przyjechała po niejakim czasie w stroju balowym.
— Oto i czwarta! — rzekły razem pani Vauquer i gruba Sylwia, nie znajdując ani śladu podobieństwa między tą wielką panią, a skromnie ubraném dziewczęciem, które onegdaj odwiedzało starego.
Goriot płacił jeszcze tysiąc dwieście franków komornego. Pani Vauquer nie widziała w tém nic nadzwyczajnego, że człowiek majętny ma cztery lub pięć kochanek; przyznawała nawet, że dał dowód wielkiego taktu nazywając je swemi córkami. Nie obrażała się bynajmniéj, że sprowadzał te osoby do jéj domu; odwiedziny podobne drażniły ją tylko dlatego, że przekonywały o obojętności Goriot’a względem niéj saméj, to téż na początku drugiego roku pozwoliła już sobie nazywać go starym mrukiem. Goriot zeszedł wreszcie na dziewięćset franków; wtedy wdowa czekała tylko pierwszych odwiedzin, a spostrzegłszy jednę z tych pań na schodach, zapytała bez ceremonii starego, co téż myśli zrobić z jéj domu. Goriot odrzekł, że ta pani to jego starsza córka.
— Wieleż pan masz tych córek? chyba trzydzieści sześć — rzekła pani Vauquer cierpkim tonem.
— Tylko dwie — odrzekł stary z łagodnością człowieka, którego nędza uczy znosić wszystko cierpliwie.
Ku końcowi trzeciego roku, ojciec Goriot ograniczył jeszcze swoje wydatki, przeprowadzając się na trzecie piętro i zmniejszając komorne do czterdziestu pięciu franków na miesiąc. Zaczął się obchodzić bez tabaki, odprawił fryzyera i odtąd się nie pudrował. Gdy ukazał się pierwszy raz bez pudru, gospodyni wydała okrzyk podziwu na widok jego włosów; były one brudnego szaro-zielonkawego koloru. Twarz, którą zgryzoty tajemne powlekały co raz to głębszym smutkiem, wydała się teraz dziwnie strapioną obok twarzy wszystkich tych, co się zgromadzili do koła stołu. O, wówczas nikt już nie wątpił. Ojciec Goriot był starym rozpustnikiem, którego oczy tylko zręczność lekarza uchroniła od szkodliwego wpływu lekarstw, jakie musiano mu przepisywać. Wstrętny kolor włosów świadczył o nadużyciach i mnóstwie przyjętych leków.
Fizyczny i moralny stan nieboraka usprawiedliwiał poniekąd te brednie. Na miejscu pięknéj bielizny ukazała się wkrótce inna z perkalu grubego, co się płaci po czternaście soldów za łokieć. Z czasem poznikały brylanty, tabakierka złota, łańcuch i wszystkie drogie kamienie. Stary porzucił dawny strój bogaty, wyrzekł się surduta koloru bławatkowego a wdział natomiast inny z prostego sukna bronzowego, do tego nosił zimą i latem tę samę kamizelkę z koziéj wełny i szare spodnie z grubego sukna angielskiego. Zeszczuplał