Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/483

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz wprzódy chcę się spytać: przez nasz dom niemało
Przesunęło się biednych; przecież twarzy rysem
Ni głosem, niebył żaden tak jak ty z Odyssem
Podobniutki!«

Jej na to rzekł Odyssejs: »Matko!
Od tych, którzy nas znali, słyszałem nierzadko
Że wielkie podobieństwo jest pomiędzy nami.
Więc to prawda, i wzrok twój wcale się niemami.«
Tak rzekł — a starka miednik wraz przyniosła śliczny
Do nóg mycia, i wlała w niego zdrój kryniczny
Przymięszawszy coś wrzątku. Odys przy ognisku
Usiadł, lecz się odwrócił w ciemność od połysku,
Bowiem pomyślał sobie, że przytem nóg myciu,
Blizna, jaką ma, łatwo podpadnie odkryciu.
Starka doń przystąpiwszy, poczęła myć pana,
I zaraz ją poznała; blizna ta zadana
Białym klem dzika jeszcze w owym czasie
Gdy bywał w odwiedzinach na górskim Parnasie,
U Autolika, ojca matki swej rodzonej,
Jen ze zręcznych kradzieży wielce był sławiony,
A tej sztuki sam Hermes za to go wyuczył
Że go dymkiem koźlątek i jagniąt wciąż tuczył
Żertwując mu ich lędźwie; czem Hermes ujęty
Osłaniał te szalbierstwa jego i wykręty.

Właśnie się ów Autolik w Itace znachodził
Kiedy córka mu zległa i wnuk się narodził;
Eurykleja złożyła na kolanach dziada
Dziecię, pod koniec uczty — i tak doń powiada: