Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Nowele T8.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  45  —

A wtem marmurowa dłoń oparła się na jego ramieniu.
— To ty wołałeś — rzekła bogini — więc wysłuchałam cię i otom jest przy tobie.
Boska trwoga podniosła włosy na głowie młodzieńca; padł na kolana i począł powtarzać, zarazem w przerażeniu i zachwycie:
— Tyś przy mnie? niepojęta, straszna, niewysłowiona!...
Lecz ona kazała mu powstać i rzekła:
— Chcesz poznać prawdę najwyższą, jedyną, która jest duszą świata i istotą wszech-rzeczy. Wiedz jednak, że nikt z potomków Deukaliona nie widział jej dotychczas bez osłon, które dla oczu ludzkich zakrywają ją i będą zakrywały na zawsze. Drogo ci może przyjdzie okupić zuchwałą twą żądzę, ale żeś mnie przez życie własne zaklął, przetom gotowa ci dopomóc, jeśli dla niej wyrzekniesz się bogactw, władzy, miłości i sławy, która, jako rzekłeś, jest największem błogosławieństwem bogów.
— Wyrzekam się świata całego i nawet słońca! — zawołał z zapałem Diokles.
Cyprysy i oliwki schylały wciąż wierzchołki przed potężną córą Diosa. Zdawało się, że bogini rozmyśla nad przysięgą młodzieńca.
— Lecz — rzekła po chwili — i ty nie ujrzysz jej odrazu. Co rok tylko poniosę cię ku prawdzie w noc podobną, a ty odwiniesz jedną zasłonę i rzucisz ją za siebie. Mocą zaś moją nieśmiertelną sprawię, że nie umrzesz, póki nie odwiniesz ostatniej. Czy zgadzasz się na to, Dioklesie?