Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 354.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakiż to zwyczaj? — spytał zbielałemi ustami Nero.
— Szyję ci chwycą w widły i zasmagają cię na śmierć, a ciało wrzucą w Tyber! — odrzekł szorstko Epafrodyt.
On zaś roztworzył płaszcz na piersiach.
— A więc czas! — rzekł, spojrzawszy w niebo.
I jeszcze raz powtórzył:
— Jakiż artysta ginie!
W tej chwili rozległ się tentent koni. To centurion na czele żołnierzy przybywał po głowę Ahenobarba.
— Śpiesz się! — zawołali wyzwoleńcy.
Nero przyłożył nóż do szyi, lecz kłół się tylko dłonią bojaźliwą i widać było, że nigdy nie ośmieli się zagłębić ostrza. Wówczas niespodzianie Epafrodyt popchnął mu rękę i nóż wszedł aż po głownię, a jemu oczy wyszły na wierzch, straszne, ogromne, przerażone.
— Przynoszę ci życie! — zawołał, wchodząc, centurion.
— Zapóźno — odrzekł chrapliwym głosem Nero.
Poczem dodał:
— Oto jest wierność!
W mgnieniu oka śmierć poczęła obejmować mu głowę. Krew z grubego karku bluzgała czarnym strumieniem na ogrodowe kwiaty. Nogi jego poczęły kopać ziemię — i skonał.