Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 301.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z żałością wielką. Viniciusz i Lygia zauważyli też, że włosy jego pobielały zupełnie, cała postać pochyliła się, a w twarzy tyle miał smutku i cierpienia, jakby przeszedł przez wszystkie te bóle i męki, przez które przeszły ofiary wściekłości i szału Nerona. Lecz oboje rozumieli już, że gdy Chrystus sam poddał się męce i śmierci, nie może uchylić się od niej nikt. Jednakże krajało się w nich serce na widok Apostoła, przygniecionego brzemieniem lat, trudu i bólu. Więc Viniciusz, który za kilka już dni zamierzał odwieźć Lygię do Neapolis, gdzie mieli spotkać Pomponię i udać się dalej do Sycylii, począł go błagać, by wraz z nimi opuścił Rzym.
Lecz Apostoł położył rękę na jego głowie i odpowiedział:
— Słyszę oto w duszy słowa Pana, który nad jeziorem Tyberyadzkiem rzekł mi: „Gdyś był młodszym, opasowałeś się i chodziłeś, kędyś chciał, lecz gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce twe, a inny cię opasze i poprowadzi, gdzie ty nie chcesz“. Słuszna przeto, bym poszedł za trzodą moją.
A gdy umilkli, nie rozumiejąc, co mówi, dodał:
— Dobiega końca trud mój, ale gościnność i odpocznienie znajdę dopiero w domu Pana.
Poczem zwrócił się do nich, mówiąc: „Pamiętajcie mnie, bom was umiłował, jako ojciec miłuje dzieci swoje, a co w życiu czynić będziecie, czyńcie na chwałę Pana“.
Tak mówiąc, podniósł nad nimi swe stare drżące