Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 292.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczęścia Viniciusza znane im były doskonale, więc radość ich na widok ofiar, wyrwanych złości Nerona, była ogromna, a zwiększyła się jeszcze bardziej, gdy lekarz, Teokles, po obejrzeniu Lygii oświadczył, że nie poniosła żadnej ciężkiej obrazy i że po przejściu osłabienia, pozostałego po więziennej gorączce, wróci do zdrowia.
Przytomność wróciła jej jeszcze tejże nocy. Zbudziwszy się we wspaniałem cubikulum, oświeconem korynckiemi lampami, wśród woni werweny, nie wiedziała, gdzie jest i co się z nią dzieje. Pozostała jej pamięć chwili, w której przywiązywano ją do rogów skrępowanego łańcuchami byka, teraz zaś, widząc nad sobą twarz Viniciusza, oświeconą łagodnem kolorowem światłem, sądziła, że chyba już nie są na ziemi. Myśli mąciły się jeszcze w jej osłabionej głowie; wydało się jej rzeczą naturalną, że zatrzymali się gdzieś po drodze do nieba z powodu jej umęczenia i słabości. Nie czując jednak żadnego bólu, uśmiechnęła się do Viniciusza i chciała go spytać, gdzie są, lecz z ust jej wyszedł tylko cichy szept, w którym Viniciusz mógł zaledwie odróżnić swoje imię.
Więc klęknął przy niej i położywszy lekko rękę na jej czole, rzekł:
— Chrystus cię ocalił i wrócił mi cię!
Jej usta poruszyły się znowu niezrozumiałym szeptem, po chwili jednak powieki jej przymknęły się, piersi podniosły się lekkiem westchnieniem i za-