Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 218.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nobarba. Ale się lenię. Wolę od biedy takie życie, jakie prowadzę, i nawet wiersze Cezara.
— Co za zręczność, która nawet z nagany potrafi zrobić pochlebstwo! Ale czy istotnie te wiersze są tak złe? Ja się na tem nie znam.
— Nie są gorsze od innych. Lukan ma w jednym palcu więcej talentu, ale i w Miedzianobrodym coś jest. Jest przedewszystkiem niezmierne zamiłowanie do poezyi i muzyki. Za dwa dni mamy być u niego, by wysłuchać muzyki do hymnu na cześć Afrodyty, który dziś lub jutro skończy. Będziemy w małem kółku. Tylko ja, ty, Tuliusz Senecio i młody Nerwa. A co do wierszy, to com ci mówił, że używam ich po uczcie, tak jak Witeliusz używa pióra flaminga, to nieprawda!.. Bywają czasem wymowne. Słowa Hekuby są wzruszające... Skarży się ona na męki porodu i Nero umiał znaleźć szczęśliwe wyrażenia może dlatego, że sam rodzi w męce każdy wiersz... Czasem mi go żal. Na Polluksa! co to za dziwna mieszanina! Kaliguli brakło piątej klepki, ale nie był jednak takim dziwotworem.
— Kto przewidzi, dokąd może zajść szaleństwo Ahenobarba? — rzekł Viniciusz.
— Nikt zgoła. Mogą się jeszcze zdarzyć rzeczy takie, że ludziom przez wieki całe będą na myśl o nich powstawały włosy na głowie. Ale to właśnie jest ciekawe, jest zajmujące, i chociaż nudzę się nieraz jak Jowisz Ammoński na pustyni, myślę,