Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 159.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i nie będzie już przeszkód, a wówczas zabiorę cię i posadzę przy mojem ognisku. O carissima! carissima!
To rzekłszy, wyciągnął ręce, jakby niebo biorąc na świadka swej miłości, a Lygia, podniósłszy na niego świetliste oczy, rzekła:
— I wówczas powiem: „gdzie ty Kajus, tam i ja Kaja“.
— Nie, Lygio! — zawołał Viniciusz — przysięgam ci, że nigdy żadna kobieta nie była tak czczona w domu męża, jak ty będziesz w moim.
Przez chwilę szli w milczeniu, nie mogąc objąć piersiami szczęścia, rozkochani w sobie, podobni do dwojga bóstw i tak piękni, jakby ich wraz z kwiatami wydała na świat wiosna.
Stanęli wreszcie pod cyprysem, rosnącym blizko wejścia do izby. Lygia oparła się o jego pień, Viniciusz zaś znów począł prosić drgającym głosem:
— Każ Ursusowi pójść do domu Aulusów, zabrać twoje sprzęty i zabawki dziecinne i przenieść do mnie.
A ona, spłonąwszy jak róża lub jak jutrzenka, odrzekła:
— Zwyczaj każe inaczej...

— Ja wiem. Zanosi je zwykle pronuba [1] dopiero

  1. Matrona, która towarzyszyła oblubienicy i pouczała ją o obowiązkach żony.