Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 077.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i który przebaczył jawnogrzesznicy, odwróciłby się od tego dziecka, czystego jak lilie polne?
Lygia ze łkaniem przytuliła się jeszcze silniej do nóg Piotrowych, zrozumiawszy, że niepróżno szukała przy nich ucieczki. Apostoł, podniósłszy jej łzami zalaną twarz, mówił do niej:
— Póki oczy tego, którego miłujesz, nie otworzą się na światło prawdy, póty unikaj go, aby nie przywiódł cię do grzechu, lecz módl się za niego i wiedz, że niemasz winy w miłości twojej. A iż chcesz się chronić pokusy, przeto ta zasługa policzona ci będzie. Nie martw się i nie płacz, albowiem powiadam ci, że łaska Zbawiciela nie opuściła cię i że modlitwy twoje zostaną wysłuchane, po smutkach zaś poczną się dni wesela.
To rzekłszy, położył obie dłonie na jej włosach, i wzniósłszy w górę oczy, błogosławił jej. Z twarzy świeciła mu nadziemska dobroć.
Lecz skruszony Kryspus począł się z pokorą usprawiedliwiać:
— Zgrzeszyłem przeciw miłosierdziu, — rzekł — alem mniemał, że dopuszczając do serca miłość ziemską, zaparła się Chrystusa...
Piotr zaś odpowiedział:
— Po trzykroć się Go zaparłem, a jednak przebaczył mi i kazał paść baranki swoje.
— ...I dlatego, — kończył Kryspus — że Viniciusz jest augustianinem...