Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 310.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lub jacykolwiek ludzie chcieli stawić opór Viniciuszowi, tedy on przemówi do nich jako przedstawiciel władzy, jako wykonawca woli Cezara, a w ostatnim razie wezwie wigilów na pomoc młodemu patrycyuszowi przeciw ulicznej hołocie i tem zaskarbi sobie nowe łaski. W duszy sądził zawsze, że postępek Viniciusza jest nieroztropny, bacząc jednak na straszliwą siłę Krotona, przypuszczał, że może się udać. „Gdyby było z nimi źle, sam trybun będzie niósł dziewczynę, a Kroto utoruje mu drogę“. Czas jednakże dłużył mu się; niepokoiła go cisza sieni, na którą zdaleka spoglądał:
— Jeśli nie trafią do jej kryjówki, a naczynią hałasu, to ją spłoszą.
I myśl o tem nie była mu zresztą przykrą, rozumiał bowiem, że w takim razie będzie znów potrzebny Viniciuszowi i znów potrafi z niego wycisnąć pokaźną ilość sestercyi.
— Cokolwiek uczynią — mówił sobie — dla mnie uczynią, choć żaden się tego nie domyśla... Bogowie, bogowie, pozwólcie mi tylko...
I nagle urwał, zdawało mu się bowiem, że coś wychyliło się z sieni, więc, przycisnąwszy się do muru, począł patrzyć, tamując dech w piersiach.
I nie mylił się, z sieni bowiem wysunęła się do wpół jakaś głowa i poczęła się rozglądać dookoła.
Po chwili jednak znikła.
— To Viniciusz albo Kroto — pomyślał Chilo — ale jeśli porwali dziewkę, dlaczego ona nie krzyczy