Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 232.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

który zamierzam uczynić. Począłem się więc po wyjściu z domu modlitwy o niego wypytywać i ci, którzy go znają, powiedzieli mi, iż jest to człowiek, którego zdradził towarzysz podróży z Neapolis... Inaczej nie wiedziałbym przecie, że on tak opowiada.
— Co mnie to obchodzi! Mów, coś widział w domu modlitwy.
— Ciebie nie obchodzi, panie, ale mnie obchodzi zupełnie tyle, ile własna moja skóra. Ponieważ zaś chcę, by nauka moja mnie przeżyła, wolę się wyrzec nagrody, jaką mi obiecałeś, niż narażać życie dla marnej mamony, bez której, jako prawdziwy filozof, żyć i szukać boskiej prawdy potrafię.
Lecz Viniciusz zbliżył się ku niemu z twarzą złowrogą i począł mówić stłumionym głosem:
— A kto ci powiedział, że z ręki Glauka prędzej cię śmierć spotka, niż z mojej? Skąd wiesz, psie, czy cię zaraz nie zakopią w moim ogrodzie?
Chilo, który był tchórzem, spojrzał na Viniciusza i w mgnieniu oka zrozumiał, że jeszcze jedno niebaczne słowo, a zginie bez ratunku.
— Będę jej szukał panie, i znajdę ją! — zawołał pośpiesznie.
Nastało milczenie, w czasie którego słychać było tylko szybki oddech Viniciusza i odległy śpiew niewolników, którzy pracowali w ogrodzie.
Po chwili dopiero Grek, spostrzegłszy, że młody patrycyusz uspokoił się już nieco, począł mówić: