Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 177.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaś miała umrzeć, znajdziemy i wówczas jakiś sposób.
Tu Petroniusz zamyślił się na chwilę, poczem rzekł:
— Poppea wyznaje jakoby religię Żydów i wierzy w złe duchy. Cezar jest przesądny... Jeśli rozpuścimy wieść, że Lygię porwały złe duchy, wieść znajdzie wiarę, zwłaszcza, że, gdy nie odbił jej ani Cezar, ani Aulus Plauciusz, zniknęła w sposób istotnie tajemniczy. Lyg, sam jeden, nie byłby tego dokazał. Musiałby mieć pomoc, a skądby niewolnik w ciągu jednego dnia mógł zebrać tylu ludzi?
— Niewolnicy wspierają się wzajem w całym Rzymie.
— Który krwawo to kiedykolwiek przypłaci. Tak! wspierają się, ale nie jedni przeciw drugim, a tu wiadomo było, że na twoich spadnie odpowiedzialność i kara. Gdy poddasz swoim myśl o złych duchach, potwierdzą natychmiast, że je na własne oczy widzieli, bo to ich wobec ciebie odrazu uniewinni... Spytaj którego na próbę, czy nie widział, jak unosiły Lygię w powietrzu, a na egidę Zeusa zaprzysięgnie natychmiast, że tak było.
Viniciusz, który był także przesądny, spojrzał na Petroniusza z nagłym, ogromnym niepokojem.
— Jeśli Ursus nie mógł mieć ludzi do pomocy i nie mógł sam jeden jej porwać, to kto ją porwał?
Lecz Petroniusz począł się śmiać.