Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 120.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to nastąpi, to dlatego, że młodzież nie ma wiary, a bez wiary nie może być cnoty. Zaniechano także dawnych surowych obyczajów i nikomu nie przychodzi do głowy, że epikurejczycy nie oprą się barbarzyńcom. A to darmo! Co do niego, żałuje, że dożył takich czasów i że w uciechach szukać musi obrony przed zmartwieniami, które inaczej rychłoby sobie dały z nim rady.
To rzekłszy, przygarnął ku sobie syryjską tancerkę i bezzębnemi ustami począł całować jej kark i plecy, co widząc konsul Memmiusz Regulus, rozśmiał się i, podniósłszy swą łysinę, przybraną w wieniec na bakier, rzekł:
— Kto mówi, że Rzym ginie?... Głupstwo!... Ja, konsul, wiem najlepiej... Videant consules!.. trzydzieści legii strzeże naszej pax romana!..
Tu przyłożył pięści do skroni i począł krzyczeć na całą komnatę:
Trzydzieści legii! — trzydzieści legii!.. od Brytanii do granic Partów!
Lecz nagle zastanowił się i, przyłożywszy palec do czoła, rzekł:
— A bodaj, że nawet trzydzieści dwie...
I stoczył się pod stół, gdzie po chwili począł oddawać języki flamingów, pieczone rydze, mrożone grzyby, szarańcze na miodzie, ryby, mięsiwa i wszystko, co zjadł lub wypił.
Domiciusza nie uspokoiła jednak ilość legii, strzegących rzymskiego pokoju: „Nie, nie! Rzym musi