Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŁYKAJ-BEJ

Jeszcze lepszego!? Weselnego! Ha! jakem Łykaj-bej mięknę, mięknę... Skoro się miłują... Ale sam-że waść o to prosisz, sam sobie życzysz?...

OLIWJUSZ

Ja sam chcę, parol szlachecki, ja sam proszę, błagam... Błogosławię!

ŁYKAJ-BEJ

Skoro tak... Ale waszmościów biorę na świadki, że to nie żaden przymus... Przyjechaliśmy ot, tak sobie kuligiem...

OLIWJUSZ

Poco zwlekać? Ksiądz jest właśnie w kaplicy... Boskie zmiłowanie, że jest ksiądz!...

ŁYKAJ-BEJ

Zaremba, cóż ty na to?

(Zaremba z Zosią klękają).


ZOSIA

Pobłogosławcie, ojcze!

OLIWJUSZ

Z duszy, z serca, błogosławię wam, dziateczki moje. No, prędzej, do kaplicy, do kaplicy!

(wszyscy wychodzą)

A przygotować tu wszystko na nasze przyjęcie...

(wychodzi również)
(słychać w kaplicy głos organów).