Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głowiny pozawracały. Wiem, że inteligentniejsi otrząsną się z tego prędzej-później, zwłaszcza tak zdolne chłopcy, jak moje, ale tymczasem niech się Marjan nie gniewa, jeżeli mu się czasem wyda, że im nie chodzi już tak o to, o co nam chodziło i za co wylało się tyle krwi i łez. Jak przyjdzie między nami do takiej rozmowy, to i ja przekonywam, ile potrafię, a potem w nocy modlę się za nich i popłaczę trochę do poduszki. Ale Marjan — to co innego. Marjan był w Czechach na praktyce, widział świat i ludzi, więc potrafi w niejednem ich przekonać i w niejednem im zaimponować — byle cierpliwie, byle łagodnie, bo to dzieci. Oj, co za okropne czasy przyszły, mój Marjanie, co za bieda! I przedtem było źle, ale dawniej, jeśli się nieszczęście z dziećmi zdarzyło, to przynajmniej dla Ojczyzny, a teraz można je stracić dla byle czego — i wtedy żadnej już niema pociechy. Więc ja także i z tej przyczyny proszę, żeby Marjan Felisia i Gabrjela na ten najgorszy czas przygarnął — i po ojcowsku ich, w tem co potrzeba, oświecił. Dobrocią można ich do wszystkiego doprowadzić, a ja się będę modliła, aby Bóg dał Marjanowi jak najlepsze zdrowie. Mała Julka ręce stryjaszka całuje, a ja proszę jeszcze, w razie gdyby były mrozy, o przysłanie jakich ciepłych rzeczy, bo chłopcy mają tylko szynele. Dziękuję Marjanowi zgóry za wszystko i pozostaję z wdzięcznością

Przywiązana
Zofja Nowicka.