Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/056

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wczesnego przesytu doprowadziły ją potrochu bogactwa. Składano jej w świecie hołdy z różnych powodów, ale była zbyt bystrą, aby odrazu nie dostrzec, że większa ich część szła na rachunek jej pieniędzy. Przeświadczenie to uczyniło ją cokolwiek nieufną i sprawiło, że usta jej zaznały smak pewnej goryczy życiowej. Tu gorycz tę koiła prawda i szczerość pustyni. Przytem Mary nie kochała dotąd nikogo więcej od małej Nelly.
Gdy upał spędzał ją z mostu, Mary szła czytać pod werandę swego domu. Przywiozła ze sobą wóz książek. Potem, o południu, szła na lunch do domu Tallera; następnie przychodziła pora siesty.
Wieczorami, jak tylko krąg słoneczny chował się w wycięcia wysokich skał, brała strzelbę i udawała się na polowanie, a za nią wlókł się leniwo jej baby, kołysząc wedle niedźwiedziego zwyczaju olbrzymim łbem na obie strony.
Tak straszliwa eskorta zabezpieczała ją od wszelkiego niebezpieczeństwa.
Czasem odwiedzał osadę jenerał Sutter, który w bardzo prędkim czasie przylgnął do tych jedynie porządnych ludzi na pustyni. Nie zdawał i on sobie dobrze sprawy z tego, dlaczego taka miss Monteray siedzi w lesie, ale zresztą był bardzo kontent z tego. Czasami także Mary w towarzystwie baby, a często i starego Tallera, odwiedzała „swych dżentelmanów“ w mieście. Dla miasta każda jej wizyta była uroczystością. Kochano ją tam, jak wspólne dziecko, zwłaszcza, gdy okazało się, że