Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 1072.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dnie z nim rozmawiać, albowiem ciekawy był jego dziejów.
— Okrutniem rad — rzekł — iżeś po naszej stronie, ale mi to dziwno, boś przecie u Krzyżaków służył.
— Służą ci, którzy żołd biorą — odparł de Lorche — a jam go nie brał. Nie. Jam między Krzyżaków przyjechał w tym jeno celu, aby przygód szukać i pas rycerski pozyskać, który, jak ci wiadomo, z rąk polskiego księcia pozyskałem. I bawiąc długie lata w tych krajach, poznałem po czyjej stronie słuszność, a gdym się przytem tu ożenił i osiedlił, jakże mi było przeciw wam stawać? Jam już tutejszy, i patrz, jakom się mowy waszej wyuczył. Ba! swojej nieco już zapomniałem.
— A twoja majętność w Geldryi? Bo jakom słyszał, toś tamtejszemu władcy pokrewny i dziedzic wielu zamków i włości.
— Dziedzictwo moje krewnemu Fulkonowi de Lorche ustąpiłem, który mi je spłacił. Pięć roków temu byłem w Geldryi i dostatki wielkie ztamtąd przywiozłem, za którem się na Mazowszu okupił.
— A jakżeś się z Jagienką z Długolasu ożenił?
— Ach! — powiedział de Lorche — kto zdoła odgadnąć niewiastę? Dworowała ci ona ze mnie zawsze, aż gdym mając tego dosyć, oświadczył jej, że do Azyi na wojnę z żalu pojadę i już nigdy nie wrócę, rozpłakała się niespodzianie i rzekła: „To ja mniszką ostanę.“ Padłem jej do nóg za te