Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 1070.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale ja panu memu, księciu Januszowi, służby z Długolasu powinien.
— Toś ty dziedzicem po starym Mikołaju na Długolesie?
— Tak. Bo po śmierci Mikołaja i jego syna, który pod Bobrownikami zabit, Długolas przypadł na cudną Jagienkę, a od lat pięciu moją niewiastę i panią.
— Dla Boga! — zawołał Zbyszko — powiadaj, jako ci to poszło?
Lecz de Lorche, powitawszy starego Maćka, rzekł:
— Dawny wasz giermek, Głowacz, powiedział mi, że was tu znajdę, a teraz czeka u mnie w namiocie i nad wieczerzą czuwa. Dalekoć to wprawdzie i na drugim końcu obozu, ale końmi prędko się przejedzie — więc jedźcie ze mną.
Potem, zwróciwszy się do Powały, którego poznał w dawniejszych czasach w Płocku, dodał:
— I wy, szlachetny panie. Badzie to dla mnie szczęście i honor.
— Dobrze — odparł Powała. — Miło ze znajomymi ugwarzyć, a po drodze jeszcze się obozowi przypatrzym.
Więc wyszli, by siąść na koń i jechać. Przedtem jednak sługa de Lorchego ponarzucał im na ramiona opończe, które widocznie przywiózł umyślnie. Ów, zbliżywszy się do Zbyszka, pocałował go w rękę i rzekł:
— Pokłon i cześć wam, panie. Jam dawny