Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 1057.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ła się w nim do sławy i do boju, przeto ciężki mu był każdy dzień zwłoki — i często czynił o to wymówki stryjcowi, tak, jakby wojna lub pokój od niego zależały.
— Boście obiecowali napewno, że będzie, — mówił — a tu i nic!
Na to zaś Maćko:
— Mądryś, ale niebardzo! A to nie widzisz, co się dzieje?
— A jak się król w ostatniej godzinie zgodzi? Mówią, że nie chce wojny.
— Bo nie chce, ale któż, jak nie on, zakrzyknął: „Chybabym nie był królem, gdybym Drezdenko zabrać pozwolił“ — a Drezdenko Niemce jak wzięli, tak i dotychczas dzierżą. Ba! król nie chce rozlewu krwi chrześcijańskiej, ale panowierada, którzy rozum mają bystry, czując większą moc polską, przypierają Niemców do ściany — i to ci jeno rzekę, że gdyby nie było Drezdenka, toby się znalazło co innego.
— Bo jako słyszałem, to jeszcze mistrz Konrad zabrał Drezdenko, a on się pewno króla bał.
— Bał się, gdyż lepiej od innych przeznał potęgę polską, ale chciwości zakonnej i on nie umiał pohamować. W Krakowie mówili mi tak: Stary von Ost, dziedzic Drezdenka, w czasie gdy Krzyżaki zabierały Nową Marchię, pokłonił się jako hołdownik królowi, gdyż to ziemia była od wieków polska, więc chciał do królestwa należeć. Ale zaprosili ci go Krzyżacy do Malborga, spoili