Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 1040.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wadził z Sieradza — i wspaniałą urządził siedzibę. Zbyszko z żoną i dziećmi przeniósł się do kasztelu w piątym dopiero roku, gdy już i inne budowy, jak oto: stajnie, obory, kuchnie i łaźnie były ukończone, które stawił stary na kamień i wapno, aby zaś trwałość miały niepożytą. Sam się jednak do zamku nie przeniósł: wolał zostać w starem domostwie, a na wszelkie prośby Zbyszka i Jagienki odpowiadał odmownie, w taki sposób myśl swoją wyłuszczając:
— Tu już zamrę, gdziem się urodził. Widzicie, za czasów wojny Grzymalitów z Nałęczami spalon był docna Bogdaniec — wszystkie budynki, wszystkie chałupy — ba! płoty nawet, jeno to domosko ostało. Ludzie gadali, że dla zbytku mchów na dachu nie chciało gorzeć — ale ja myślę, że była w tem i łaska Boża — i wola, abyśmy tu wrócili i ztąd znowu wynieśli. Za czasów naszej wojaczki biadałem ja nieraz, że nie mamy do czego wracać, alem nie całkiem słusznie tak mówił, bo wiera nie było na czem gospodarzyć i co do gęby włożyć, ale było się gdzie schronić. Wy, młodzi, to co innego, ale ja tak już myślę, że skoro nas ów stary dom nie poniechał — to i mnie nie godzi się go poniechać.
I został. Lubił jednakże przychodzić do zameczku, aby oglądać jego wielkość i wspaniałość, w porównaniu z dawną siedzibą, a zarazem patrzeć na Zbyszka, na Jagienkę i na „wnęków.“ Wszystko, co tam widział, było w znacznej, części jego dziełem, a jednak przejmowało go ono