Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 1032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

glądać na ciemne kręgi, otoczone żółtymi liśćmi, zupełnie jak człowiek pijany.
— A no! Kupa was — rzekł — ale da Bóg, Gradów Bogdanieckich będzie więcej.
Potem, idąc ku stajni, jął znów mruczeć i wyliczać:
— Bogdaniec, opatowe majątki, Spychów, Moczydoły... Bóg zawsze wie, do czego prowadzi a przyjdzie czas na starego Wilka, toby i Brzozową warto kupić... Łęgi godne!
Tymczasem Jagienka i Zbyszko wyszli także przed dom, radośni, szczęśliwi, jaśniejący jak słońce.
— Stryjku! — ozwał się zdala Zbyszko.
A on zwrócił się ku nim, otworzył ręce i począł wołać, jak w lesie:
— Hop! hop! By-waj-cie!...

KONIEC CZĘŚCI DZIESIĄTEJ.