Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 1008.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jagienka niemniej była z tej zgody zadowolona.
— Jużci teraz, — mówiła, wysłuchawszy, jak się wszystko odbyło — jeśli Pan Jezus miłosierny zechce okazać, że mu zgoda od swarów milsza, to musi wam Zbyszka szczęśliwie powrócić.
Na to twarz Maćka pojaśniała, jakby padł na nią promień słońca.
— Tak i ja myślę! — rzekł — Pan Bóg wszechmocny, bo wszechmocny, ale i na moce niebieskie są sposoby, trzeba jeno rozum mieć...
— Wam chytrości nigdy nie brakło — odpowiedziała dziewczyna, podnosząc w górę oczy.
I po chwili, jakby się nad czem namyśliwszy, ozwała się znowu:
— Ale też wy tego waszego Zbyszka miłujecie! miłujecie! hej!
— Ktoby jego nie miłował! — odparł stary rycerz. — A ty? Niby to go nienawidzisz?
Jagienka nie odpowiedziała nic wprost, tylko jak siedziała na ławie wpodle Maćka, tak przesunęła się do niego jeszcze bliżej, i odwróciwszy głowę, poczęła go trącać zlekka łokciem:
— Dajcie spokój! — rzekła, — com wam winna!

III.

Jednakże wojna o Żmujdź między Krzyżakami a Witoldem zbyt zajmowała ludzi w królestwie, aby nie mieli dopytywać się o jej przebieg.