Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0987.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I w pieklebym z nią wytrzymał! — zawołał, obejmując jej stopy.
Zbyszko, usłyszawszy ten okrzyk, patrzał ze zdumieniem na giermka, gdyż poprzednio o niczem nie wiedział i niczego się nie domyślał, a Maćko dziwił się także temu w duszy, ile to niewiasta znaczy we wszystkich ludzkich sprawach, jak przez nią każda rzecz może się udać, albo też zgoła chybić.
— Bóg łaskaw — mruknął — że już ja do nich nie ciekaw.
Jednakże Jagienka, zwróciwszy się znów do Hlawy, rzekła:
— To teraz trzeba nam jedno wiedzieć, czy i Anula z tobą wytrzyma?
I zawołała Sieciechównę, a ta weszła, wiedząc lub domyślając się widocznie, o co chodzi, gdyż weszła z zasłonionemi ramieniem oczyma i z głową spuszczoną tak, że widać tylko było rozbiór jej jasnych włosów, które rozjaśniał jeszcze bardziej padający na nie promień słońca. Naprzód zatrzymała się przy drzwiach, potem, skoczywszy ku Jagience, padła przed nią na kolana i ukryła twarz w fałdach jej spódnicy.
A Czech klęknął koło niej i rzekł do Jagienki:
— Pobłogosławcie nas, panienko.

XII.

Nazajutrz nadeszła chwila odjazdu Zbyszka.