Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0923.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do późna w noc zabawiać się kielichami. Jagience, która niosła poduszkę do siedzenia dla księżny, nijako było się zatrzymać, więc odeszła także, tylko na odchodnem uśmiechnęła się znów Zbyszkowi i skinęła mu głową.
Późno dopiero przededniem, młody rycerz, pan de Lorche i dwaj ich giermkowie wracali do gospody. Czas jakiś szli pogrążeni w myślach, ale gdy już byli niedaleko domu, de Lorche począł coś mówić do swego giermka, Pomorzanina umiejącego dobrze po polsku, a ten zwrócił się następnie do Zbyszka:
— Pan mój chciałby o coś waszą miłość zapytać.
— Dobrze — odpowiedział Zbyszko.
Wówczas tamci znów pogadali chwilę z sobą, poczem Pomorzanin, uśmiechając się nieco pod wąsem rzekł:
— Pan mój chciałby spytać: czy to jest pewna, że ta panna, z którą wasza miłość rozmawiała przed ucztą, jest śmiertelną, czyli też to jest właśnie aniół, albo święta?
— Powiedz twemu panu — odpowiedział z pewną niecierpliwością Zbyszko — że już mnie drzewiej tak samo pytał i że aż mi cudnie tego słuchać. Bo jakże: w Spychowie mówił mi, że się na dwór księcia Witoldowy dla urody Litwinek wybiera, potem skroś tejże przyczyny, chciał jechać do Płocka, w Płocku chciał dziś rycerza z Taczewa dla Agnieszki z Długolasu po-