Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0907.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jaciółka. Teraz, jakoście może słyszeli, kniaź Skirgiłł (też rodzony brat królewski) podniósł się przeciw kniaziowi Witoldowi i do Krzyżaków uciekł, którzy chcą go wspomódz i na Witoldowym stolcy posadzić. Król bardzo księżnę nawidzi i rad, jak mówią, ucha jej podaje, więc Krzyżacy chcą, by na stronę Skirgiełła przeciw Witoldowi króla skłoniła. Rozumieją to — mać ich zatracona! — że byle się Witolda pozbyli, będą mieli spokój. Więc posły krzyżackie od rana do wieczora księżnie pokłony biją i każdą jej chęć zgadują.
— Jagienka miłuje wielce stryja Maćka i pewnie za nim się wstawi — rzekł Zbyszko.
— Jużci, że nie będzie jej, jak i co mówić.
— Mieliśmy i tak na zamek z panem de Lorche iść — rzekł Zbyszko — i po tom tu przyjechał. Trzeba nam tylko włosy utrefić i przyodziać się przystojnie.
Po chwili zaś dodał:
— Chciałem z żałości włosy obciąć, alem przepomniał.
— To i lepiej! — rzekł Czech.
I wyszedł wołać służebnych pachołków, wróciwszy zaś z nimy, podczas gdy dwaj młodzi rycerze przyozdabiali się godnie na wieczorną ucztę do zamku, powiadał dalej, co się na królewskim i książęcym dworze dzieje.
— Krzyżacy — mówił — jako mogą, pod kniaziem Witoldem kopią, bo póki on żyw i z ramienia królewskiego potężną krainą władnie,