Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0620.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie jednak z tej przyczyny, że zdumienie odjęło mu mowę. Ochłonąwszy nieco, zakrzyknął na pachołka, by dorzucił drew do ogniska i przyniósł Czechowi jeść, poczem jął chodzić po izbie, wymachiwać rękoma i mówić sam do siebie:
— Uszom nie wierzyć... Jurandowa córka... Zbyszko żonaty...
— I żonaty, i nie żonaty — rzekł Czech.
Dopieroż jął zwolna opowiadać, co i jak było, a tamten słuchał chciwie, przerywając kiedy niekiedy pytaniami, bo nie wszystko było jasne w opowiadaniu Czecha. Nie wiedział na przykład dokładnie Głowacz, kiedy się Zbyszko ożenił, bo nie było żadnego wesela, twierdził jednak na pewno, że ślub był i że się to stało za przyczyną samej księżny Anny Danuty, a wydało się przed ludźmi dopiero po przyjeździe Krzyżaka Rotgiera, z którym Zbyszko, pozwawszy go na sąd Boży, potykał się wobec całego Mazowieckiego dworu.
— Aa! Potykał-ci się? — zawołał, błysnąwszy oczyma, z okrutnem zaciekawieniem Maćko.
— No i co?
— Na dwie połowie Niemca rozwalił, a i mnie też Bóg z giermkiem poszczęścił.
Maćko znów począł sapać, tym razem z zadowolenia.
— No! — rzekł — chłop to on jest nie na śmiech. Ostatni z Gradów, ale, tak mi dopomóż Bóg, niepośledni. Juści! a wówczas z Fryzami?... Prawy wyrostek był...