Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0599.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ze strony księcia i księżny dochodzenia, przepytywania, pisania, skargi, ale przez to właśnie sprawa zatrze się i zaciemni, nie mówiąc o odwłoce niemal bez końca. „Wpierw nim do czego dojdą — rzekł sobie Zygfryd — ja umrę, a może i Jurandówna postarzeje się w krzyżackiem zamknięciu.“
Kazał jednakże, by wszystko było gotowe w zamku do obrony, a również i do drogi, nie wiedział bowiem dokładnie, co może z narady z Rotgierem wypaść, i czekał.
Tymczasem upłynęły od terminu, na który obiecywał pierwotnie Rotgier wrócić, dni dwa, poczem trzy i cztery, a żaden orszak nie ukazywał się przed Szczytnieńską bramą. Dopiero piątego, prawie już o zmroku, rozległ się odgłos rogu przed basztą odźwiernego. Zygfryd, który ukończył był właśnie przedwieczorne pacierze, wysłał natychmiast pachołka, aby się dowiedział, kto przybył.
Pachołek wrócił po chwili z twarzą zmieszaną, ale zmiany tej nie mógł Zygfryd dostrzedz, gdyż w izbie ogień palił się w głębokim kominie i mało rozświecał mrok.
— Przyjechali? — spytał stary rycerz.
— Tak! — odpowiedziało pacholę.
Lecz w głosie jego było coś takiego, co nagle zaniepokoiło Krzyżaka, więc rzekł:
— A brat Rotgier?
— Przywieźli brata Rotgiera.
Na to Zygfryd podniósł się z krzesła. Przez