Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0598.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zabił. I rozjaśniała mu się twarz, a serce wezbrało dumą, gdyż Rotgiera, jakkolwiek już słynnego rycerza, on pierwszy na wyprawy do Litwy wodził i najlepszych sposobów wojny z tem plemieniem go uczył, zaczem i pokochał go jak syna taką głęboką miłością, do której zdolni są tylko ludzie, którzy przez długi czas musieli zamykać w sercu siłę i chęć kochania. A teraz ów synaczek rozleje raz jeszcze krew polską i wróci okryty chwałą. Wszak-ci to sąd Boży, więc i Zakon będzie zarazem z podejrzeń oczyszczon.... „Sąd Boży!...“ Na jedno mgnienie oka stare serce ścisnęło się uczuciem podobnem do trwogi. Oto Rotgier stanąć ma do walki śmiertelnej w obronie niewinności krzyżackiej, a przecie oni winni, będzie zatem walczył za kłamstwo... Nużby stało się nieszczęście? Lecz po chwili Zygfrydowi wydało się to znów niemożliwem. Tak! Słusznie Rotgier pisze: „Chrystusowi pewnie więcej będzie chodziło o tych, którzy Krzyż Jego noszą, niż o Juranda i o krzywdy jednej dziewki mazurskiej.“ Tak, za trzy dni Rotgier wróci — i wróci zwycięzcą.
Uspokoiwszy się w ten sposób, stary Krzyżak zamyślił się jeszcze nad tem, czyby nie lepiej wysłać Danusi do którego odleglejszego zamku, któryby w żadnym razie nie mógł uledz zamachowi Mazurów. Lecz po chwili zastanowienia zaniechał i tej myśli. Obmyślić zamach i stanąć na czele mógłby jeno mąż Jurandówny, a on przecie zginie pod ręką Rotgiera... Potem będą tylko