Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0545.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ręku, ale widocznie rozmawiał tylko z własnem sumieniem i o sobie tylko myślał, gdyż po chwili rzekł:
— I na mnie dużo ciąży krwi ludzkiej, dużo bólu, dużo łez... I ja, gdy chodziło o Zakon i gdym widział, że samą siłą nie wskóram, nie wahałem się szukać innych dróg, ale gdy stanę przed Panem, rzeknę mu: „To czyniłem dla Zakonu, a dla siebie — ot co wybrałem!“
I to rzekłszy, rozchylił rękoma na pierniach ciemną sukienną szatę, pod którą okazała się włosiennica.
Poczem chwycił rękoma skronie, a głowę i oczy podniósł w górę i zawołał:
— Wyrzeczcie się rozkoszy i rozpusty, zatwardzijcie wasze ciała i serca, gdyż oto widzę białość orłowych piór na powietrzu i szpony orła, czerwone od krwi krzyżackiej...
Dalsze słowa przerwało mu uderzenie wichru tak straszne, że jedno okno w górze nad galeryą otworzyło się z trzaskiem, a cała sala napełniła się wyciem i poświstem zawiei, oraz płatkami śniegu.
— W imię Ojca i Syna i Ducha! Zła to noc — rzekł stary Krzyżak.
— Noc mocy nieczystych — odrzekł Rotgier.
— A przy ciele Danvelda są księża?
— Są.
— Zeszedł bez rozgrzeszenia... Boże, bądź mu miłościw...
I umilkli obaj, poczem Rotgier przywołał