Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0541.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozpustę i swawolę ułożyły się w ten sposób, że kłamstwo stało się jednym z najwalniejszych i nieodzownych już środków zakonnego życia. Przeto pytanie de Bergowa poruszyło w nim tę najboleśniejszą stronę duszy i dopiero po długiej chwili milczenia rzekł:
— Danveld stoi przed Bogiem i Bóg go sądzi, a wy, grafie, jeśli was zapytają o domysły, tedy mówcie co chcecie; jeśli zasię o to, co widziały oczy wasze, tedy powiedzcie, iż nim splątaliśmy siecią wściekłego męża, widzieliście dziewięciu trupów, prócz rannych, na tej podłodze, a między nimi trupy Danvelda, brata Gotfryda, von Brachta i Huga, i dwóch szlachetnych młodzieńców... Boże, daj im wieczny odpoczynek. Amen!
— Amen! Amen! — powtórzyli znów nowicyusze.
— I mówcie także, — dodał Zygfryd — że jakkolwiek Danveld chciał przyciszyć nieprzyjaciela zakonu, nikt tu jednak pierwszy miecza na Juranda nie wydobył.
— Będę mówił jeno to, co widziały oczy moje — odrzekł de Bergow.
— Przed północą zaś bądźcie w kaplicy, gdzie i my przyjdziemy modlić się za dusze zmarłych — odpowiedział Zygfryd.
I wyciągnął do niego rękę, zarazem na znak podzięki i pożegnania, albowiem pragnął do dalszej narady pozostać tylko z bratem Rotgierem, którego miłował i któremu ufał bardzo. Jakoż po odejściu Bergowa, wyprawił również i dwóch