Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0519.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O Jezu! dyć słyszę jeszcze dziecko! o Jezu!...
I szlochanie poczęło targać jego olbrzymiem ciałem. W górze tęskny głos śpiewał dalej wśród niezmąconej nocnej ciszy:

„Usiadłabym ci ja
Na śląskowskim płocie:
Przypatrz się Jasieńku,
Ubogiej sierocie...“

Rankiem gruby, brodaty knecht niemiecki począł kopać w biodro leżącego przy bramie rycerza:
— Na nogi, psie!... Brama otwarta i komtur kazał ci stanąć przed sobą.
Jurand zbudził się, jakby ze snu. Nie chwycił knechta za gardło, nie skruszył go w żelaznych rękach, twarz miał cichą i niemal pokorną; podniósł się, i nie mówiąc ni słowa, poszedł za żołdakiem przez bramę.
Zaledwie jednak ją przeszedł, gdy ozwał się za nim zgrzyt łańcuchów, i most zwodzony począł podnosić się do góry, w samej zaś bramie spadła ciężka, żelazna krata...

KONIEC CZĘŚCI IV.