Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0503.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A nie wiesz, jest li komtur w zamku? — zapytał Jurand.
— Gdzieby zaś miał być, kiedy chory.
— Cóże mu?
Ludzie mówią, że go rycerze polscy sprali — odrzekł stary chłop.
I w głosie jego czuć było jakby pewne zadowolenie. Był poddanym krzyżackim, ale jego mazurskie serce radowało się przewagą polskich rycerzy.
Jakoż po chwili dodał:
— Hej! mocni nasi panowie, ale im z nimi ciężko.
Lecz zaraz potem spojrzał bystro na rycerza i jakby chcąc się upewnić, że nie spotka go nic złego za słowa, które mu się niebacznie wymknęły, rzekł:
— Wy, panie, po naszemu mówicie, wyście nie Niemiec?
— Nie — odrzekł Jurand — ale prowadź dalej.
Chłop wstał i począł znów iść przy koniu. Po drodze zasuwał kiedy niekiedy dłoń w kaletę, wydostawał z niej garść niemielonego żyta i wsypywał ją sobie do ust, gdy zaś zaspokoił w ten sposób pierwszy głód, począł tłomaczyć, dla czego je surowe ziarno, chociaż Jurand zbyt zajęty własnem nieszczęściem i własnemi myślami nawet tego nie dostrzegł.
— Chwała Bogu i za to — mówił. — Ciężkie życie pod naszymi niemieckimi panami. Po-