Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0428.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I zaraz poczęła brząkać na luteńce, następnie zaś, zadarłszy jak zwykle główkę do góry, zaśpiewała:

„Gdybym to ja miała
Skrzydełeczka, jak gąska,
Poleciałabym ja
Za Jaśkiem do Śląska.

Usiadłabym ci ja
Na śląskowskim płocie:
Przypatrz się, Jasieńku,
Ubogiej sierocie!...“

Lecz nagle głos jej się załamał, usta poczęły się trząść, a z pod zamkniętych rzęs łzy wydostawały się na policzki. Przez chwilę starała się ich nie puścić z pod powiek, ale nie mogła — i w końcu rozpłakała się serdecznie, zupełnie jak wówczas, gdy ostatni raz śpiewała tę pieśń Zbyszkowi w krakowskiem więzieniu.
— Danuśka! co ci, Danuśka? — pytał Zbyszko.
— Czego płaczesz. Jakież to wesele! — zawołała księżna. — Czego?
— Nie wiem — odpowiedziała, łkając Danuśka — tak-ci mi smutno!... taki żal!... Zbyszka i pani...
Więc zatroskali się wszyscy, i nuż ją pocieszać, nuż tłómaczyć jej, że to nie na długo tego odjazdu, i że pewnie jeszcze na święta zjadą z Jurandem do Ciechanowa. Zbyszko znów objął ją ramieniem, przytulał do piersi i wycałowywał łzy z oczu — ucisk jednak pozostał we wszystkich