Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0375.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Patrzcie, w co się sprawiedliwość w waszych uściech obraca i żali wasze wykręty nie obrażają Boga?
Lecz surowy Zygfryd odrzekł:
— Pan de Bergow musi być z niewoli wypuszczon, albowiem mężowie z jego rodu bywali starszymi w Zakonie i wielkie Krzyżowi oddawali usługi.
— A śmierć Majnegera musi być pomszczona — dodał Hugo de Danfeld.
Książę, usłyszawszy to, odgarnął na obie strony włosy, i wstawszy z ławy, począł iść ku Krzyżakom z twarzą złowrogą, po chwili jednak wspomniał widocznie, że byli jego gośćmi, więc pohamował się raz jeszcze, położył rękę na ramieniu Zygfryda i rzekł:
— Słuchajcie, starosto: krzyż na płaszczu nosicie, więc odpowiedzcie, wedle sumienia, na ten krzyż! praw-li był Jurand, czy też nie praw?
— Pan de Bergow musi być z niewoli wypuszczon — odpowiedział Zygfryd de Löwe.
Nastała chwila milczenia, poczem książę rzekł:
— Bóg daj mi cierpliwość.
Zygfryd zaś mówił dalej głosem ostrym, do cięć miecza podobnym:
— Ta krzywda, która nas w osobach gości naszych spotkała — to jeno nowa sposobność do skargi. Jak Zakon Zakonem, nigdy, ni w Palestynie, ni w Siedmiogrodzie, ni między dotychczas pogańską Litwą, nie uczynił nam jeden zwykły mąż tyle złego, ile ten zbój ze Spychowa. Wasza