Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0295.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I zdało mu się, że to było wczoraj, jak również, że wczoraj chodzili na bobry do Odstajanego jeziorka. Nie widział jej przecie wówczas, gdy się wpław po bobra puściła, a teraz zdało mu się, że ją widzi — i zaraz poczęły go brać takie same ciągoty, jakie brały go parę tygodni temu, gdy wiatr nazbyt z Jagienkową suknią poswawolił. Potem zaś przypomniał sobie, jak jechała wspaniale przybrana do kościoła w Krześni, i jak się dziwił, że taka prosta dziewczyna naraz wydała mu się niby dwornie jadące wysokiego rodu paniątko. Wszystko to sprawiło, że koło serca zaczęło mu się czynić bałamutnie, zarazem błogo i smutno i pożądliwie, a gdy jeszcze pomyślał, jak ją też ku niemu ciągnęło, jak mu patrzyła w oczy i jak się do niego garnęła, to ledwie, że na koniu mógł usiedzieć. „Niech bym jej był gdzie dopadł i choć pożegnał, a objął na drogę — mówił sobie, — możeby mnie było puściło — ale wnet uczuł, że to nieprawda i że nie byłoby go pościło, gdyż na samą myśl o takiem pożegnaniu poczęły mu skry po skórze chodzić, chociaż na świecie był przymrozek.
Aż wreszcie przestraszył się owych wspomnień, nazbyt do żądz podobnych i strząsnął je z duszy, jak suchy śnieg z opończy.
— Do Danuśki jadę, do mojej najmilszej! — rzekł sobie.
I wraz zmiarkował, że to jest inne kochanie, jakby pobożniejsze. Powoli też, w miarę, jak w strzemionach marzły mu nogi, a chłodny wiatr