Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0200.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Albo to Edyga głupi? Wiedział ci on dobrze, jakie u nas rycerstwo, a i to też, że najwięksi rycerze ostali doma, bo królowa nie rada była, że Witołd na swoją rękę wojny wszczyna. Ej, chytry on jest, stary Edyga! Zaraz pomiarkował u Tawani, że kniaź w siłę rośnie i poszedł sobie precz, hen, za dziewiątą ziemię!
— A wyście wrócili?
— A wróciłem. Już tam nie ma co robić. I w Krakowie dowiedziałem się o was, żeście mało co przedemną wyjechali.
— To dlatego wiedzieliście, że to my?
— Wiedziałem, że to wy, bom się wszędzie o was na popasach pytał.
Tu zwrócił się do Zbyszka:
— Hej, mój Boże, to ja cię małego ostatni raz widział, teraz, zasie choć i po ciemku miarkuję, żeś chłop, jak tur. A zaraz gotów był z kuszy dać. Widać, że na wojnie bywałeś.
— Mnie od małości wojna chowała. Niech stryjko powie, czyli mi doświadczenia brak.
— Nie potrzebuje mi stryjko mówić. Widziałem w Krakowie pana z Taczewa, który mi o tobie rozpowiadał. Ale ponoć ów Mazur nie chce ci dziewki dać, a jabym ta nie był taki zawzięty, boś mi się udał. Zapomnisz ty o tamtej, jeno zobaczysz moją Jagienkę. To ci rzepa!
— A nieprawda! Nie zapomnę, choćbym i dziesięć takich, jak wasza Jagna, obaczył.
— Za nią pójdą Moczydoły, gdzie jest młyn. Było też na łęgach, jakem wyjeżdżał, dziesięć