Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0077.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

między palcami tasak żelazny, to się już mocarzem powiada i nad innych się wynosi. A drzewiej czyniły to i dziewki...
— Nie przeciwię ja się temu, że dawniej byli ludzie tężsi, — odpowiedział Powała — ale znajdą się i dziś chłopy krzepkie. Mnie Pan Jezus siły w kościach nie poskąpił, wszelako nie powiadam się najmocniejszym w tem królestwie. Widziałeś waść kiedy Zawiszę z Garbowa? Tenby mnie zmógł.
— Widziałem. Bary u niego tak szerokie, jak wał od krakowskiego dzwonu.
— A Dobko z Oleśnicy? Raz on na turnieju, który Krzyżacy w Toruniu wyprawili, rozciągnął dwunastu rycerzy z wielką, chwałą dla siebie i dla naszego narodu...
— Ale nasz, Mazur, Staszko Ciołek tęższy był, panie, i od was, i od Zawiszy, i od Dobka. Powiadali o nim, że wziąwszy w garść świeży kołek, sok z niego wyciskał.
— Sok ja też wycisnę! — zawołał Zbyszko.
I nim go kto poprosił o próbę skoczył na brzeg drogi, udarł sporą gałąź z drzewa, a następnie ścisnął ją za koniec w oczach księżnej i Danusi tak silnie, że sok począł istotnie kapać kroplami na drogę.
— Aj, Jezu! — zawołała na ten widok Ofka z Jarząbkowa — nie chadzaj-że na wojnę, bo szkodaby była, żeby taki zginął przed ożenkiem...
— Szkodaby! — powtórzył, ząsępiwszy się nagle, Maćko.