Strona:PL Helena Staś - Tajemnica Polskiej Róży.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   13   —

mnienie nadzwyczajne, bo była jeszcze więcej bladą jak zwykle i usta zaciskała kurczowo.
Podobnego kwiatu w życiu nie widziałam. Na jednej i tej samej gałązce dwa kolory. Od dołu były róże pąsowe a od góry białe.
Nie mogłam ócz oderwać od tego krzewa i wiele bym była za to dała, aby posiąść sekret, który tworzył na jednej gałązce dwa kolory. Stara go znała, bo na każdy mój wzrok skierowany na różę odpowiadała spojrzeniem boleści, lub też jak mi się zdawało zazdrości.
Przeczucie mię nie omyliło, — ta kobieta była niezwykłą — znała jakiś sekret natury. Och! jakże pragnęłabym posiąść jej tajemnice.
Nie dowiedziałam się wszakże nic tego dnia, a i następnych, pomimo, że coraz więcej zbliżałyśmy się do siebie i więcej o sobie wiedziały, staruszka nigdy nie dotkła tego przedmiotu. Lecz znałam ją już o tyle, że o czary nie posądzałam.
Z czasem, przyzwyczaiłam się do owej róży i nie zwracając na nią więcej uwagi oddawałam się jedynie swobodnym chwilom jakie tam spędzałam.
A zdarzały się też iście błogosławione chwile.
Czasami po południu, gdy „robaki“ posnęły, a babcia była w jakimś szczególnym nastroju zaczęła opawiadać.
Ach, jak ta kobieta mówiła!
Dziwny odrębny to był język, dziwne, proste,