Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 344.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

galne, we krwi serdecznéj skąpane słowa, ułatwią rozpoczęcie wieczystéj pielgrzymki téj, któréj docześnie nic już pomódz nie mógł, że owa potęga wiary, jego, pospolitego stróża, przeobraziła na chwilę w człowieka natchnienia, a w bezmyślnych jego, wzniesionych teraz oczach, zapaliła święty żar dawnych wyznawców chrześcijanskich.
Więc modlił się daléj tym samym spokojnym stłumionym, jakby z podziemia wychodzącym, głosem:
— Wybaw ją Panie, jakeś wybawił...
Nie dokończył, bo w téj że chwili dzwonek szarpnięty ręką zniecierpliwionego stangreta zakołysał się gwałtownie, a serce jego, którego Antoni w swéj rozpaczy zapomniał ochronną szmatką owinąć, napełniło izdebkę ogłuszającem jęczeniem.
Gromnica zachwiała się w dłoni umierającéj od drżenia, jakie przebiegło po całém ciele zamodlonego mężczyzny.
Scholastyka otwarła zwolna powieki i osłupiałe, bielmem śmierci zaszłe źrenice zwróciła na męża.
— Antek! — szepnęła niewyraźnie — dzwonią!
Głębokie westchnienie poruszyło jeszcze raz jéj ustami i ledwo uleciało, Antoni uczuł nagłą zmianę w ręce, którą trzymał w swojém ujęciu.
Mimowolnym strachem przejęty, puścił ją