Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 336.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z drugiéj czuł, że postawienie przemocą na swojém, może jéj grozić jeszcze większem niebezpieczeństwem.
W końcu wyczerpawszy wszelki zasób próśb i przełożeń, zaklął na czém świat stoi i poleciał do kantoru.
— Proszę pana, już nie trzeba karety — zawołał z progu.
— Tak, a ja ją przed chwilą wysłałem.
— O! mój Jezu, a jakże to teraz będzie?
— Nic — przyjedzie napowrót.
Antoni poskrobał się w głowę.
— A... a niby moje pieniądze? proszę pana? — zapytał nieśmiało.
— Jakto, pieniądze? zakład przecież na tém tracić nie może, że wam się projekta zmieniły. Zaraz po waszem wyjściu miałem zamówienie na tę właśnie godzinę i nie mogłem już dać karety.
Antoniemu gorąco się zrobiło. Te parę rubli to był jego ostatni grosz dołożony do tego, co mu dał gospodarz.
— Proszę pana — wymówił z trudnością — ja jestem biedny człowiek... nieszczęśliwy człowiek... żona mi taka chora... niech mi pan tego nie robi.
Młodzieniec poprawił z flegmą wypomadowane włosy.
— Moi kochani — rzekł — to rzecz nie moja, ale właściciela zakładu. On mnie pytać nie