Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 334.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Spytany zawachał się trochę i parę razy obrócił czapkę w ręku.
— Niby dla mnie — odpowiedział niechętnie — ja jestem stróż z tego domu.
Obaj słuchacze spojrzeli na siebie.
Wypomadowany młodzieniec uśmiechnął się, a jegomość z kwaśną miną wyciągnął przed siebie obie ręce i kichnął potężnie ze zdziwienia i zgrozy.
— Skończenie świata! — zawołał — żebym tak kataru nie dostał, jeżeli to nie koniec świata! Stróże już zaczynają jeździć karetami! Możecie się panowie cieszyć, będziecie robili świetne interesa... atcha!
Reprezentant zakładu miał wielką ochotę rozśmiać się w głos na myśl, jak ten niezgrabny chłop w kożuchu, do drabiniastego woza urodzony, wyglądać będzie w karecie, ale zawsze był to kundman, więc nie wypadało...
— Czy to na ślub? — zapytał przygryzając usta.
— Pewno, pewno — przerwał coraz zawzięciéj kichający jegomość. — A może z pierwszemi wizytami. To bardzo prawdopodobne... atcha! atcha! żebym tak kataru nie dostał! Co się dzieje! co się dzieje!
Antoni spojrzał na niego ponuro. Poraz drugi już dzisiaj szydzono z niego.
— A co komu do tego, na co biorę, kiéj pła-