Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 304.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zaspakajała je nieraz kosztem nierozsądnych, zdrowie niszczących oszczędności.
Tę jedną tylko wadę — wadę mogącą w inném położeniu nawet za przymiot uchodzić — widziałem w niéj, gdym ją kochający i kochany brał za towarzyszkę mojéj szaréj, twardéj doli.
Boże dobry! jak nam się ta dola uśmiechała przecież w ten pierwszy wieczór, spędzony przy jasnym blasku naszéj pięknéj lampy. Siedząc na krytéj dreliszkiem sofce i trzymając się za ręce układaliśmy poraz tysiączny naszą przyszłość. Praca nas nie straszyła — byliśmy do niéj przyzwyczajeni, tylko teraz, zamiast każde z osobna w chłodzie samotnego życia, mieliśmy pracować razem dla wspólnego szczęścia... Z początku będzie nam trochę trudno... potém coraz łatwiéj... łatwiéj, aż się życie wywinie jak z płatka! Ja patrzyłem w jéj oczy błyszczące zapałem miłości i gotowością do poświęceń i czułem, że dopóki to wszystko w nich czytać będę, dopóty żadna przeciwność złamać mnie nie zdoła...
Z okien naszéj oficynki widać było wnętrze tylnych pokoi wspaniałego apartamentu pierwszego piętra. Mieszkało w nim także małżeństwo: brzydka, podżyła żona i przystojny — młody mąż, którego sobie kupiła, a który przestał już udawać, że ją kocha...
Przyprowadziłem moją żonę do okna i okazałem jéj tę parę, siedzącą zdala od siebie na aksamitnych fotelach. On czytał gazetę i ziewał;