Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 294.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drżącemi rękami i przycisnąłem do ust jak znieważoną relikwię. Istotnie — ja byłem człowiekiem ostateczności....
Tak więc szczególny traf sprawił, że drobne zdarzenie będące prologiem mego życiowego dramatu powtórzyło się w epilogu. Tylko tym razem nie pomyślałem o zwróceniu zguby właścicielce. Mówiłem sobie z goryczą, że mam pewne prawa do zachowania jéj przy sobie.
Jéj saméj nie widziałem już nigdy. Wiem tylko, że wujenka jéj umarła, a rodzice przenieśli się do Warszawy i domyślam się, że teraz zapewne wyszła za mąż, bo pięciolecie jakie sobie zakreśliła, już minęło.
Rozśmiał się i zamilkliśmy oba.
W początkach marca wypadło mi wyjechać na dni kilka z Warszawy w sprawie któregoś z moich klijentów. Gdym to przyszedł oznajmić Eugenjuszowi, zasmucił się widocznie.
— Więc i ta ostatnia nadzieja mnie zawiedzie — rzekł zcicha.
Nie spytałem jaka, bom odgadł, co chciał przez to powiedzieć, a on téż dokończył po chwili:
— Myślałem, że ta ręka zamknie mi oczy.
I uścisnął silnie dłoń moją, powtarzając:
— Poraz ostatni, poraz ostatni!
Napomknąłem o rychłym powrocie. Wstrząsnął niedowierzająco głową.