Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 278.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnie jeszcze nie spostrzegła, tak była zajęta rozmową z podróżnikiem, który także zdawał się nikogo prócz niéj nie widzieć.
— Witam panią — rzekłem nagle, głosem o ile mi się zdawało spokojnym.
Widziałem, że zbladła trochę, że wachlarz drgnął w jéj ręku, ale błyskawicznym, sobie właściwym sposobem upamiętała się natychmiast.
Podniosła na mnie oczy z uśmiechem i podała mi rękę jak dobremu znajomemu.
— Pan tutaj? — rzekła uprzejmie, zanadto uprzejmie — kiedyż pan przyjechałeś?
Było coś w jéj tonie, w jéj spojrzeniu, od czego wszystka krew zakipiała mi w żyłach. Jeżeli ja jéj zrobiłem niespodziankę moim przyjazdem, ona zrobiła mi jeszcze większą swojém powitaniem. Miłość potrafi być niewidzialną dla wszystkich, prócz dla tych, którym się pragnie pokazać, ona tak wielka potrafi skryć się cała w lada słówku, w lada ruchu drobnym, ale tu nie było jéj wcale. Cóż się więc z nią stało?
— Dzisiaj, pani — odparłem przez zaciśnięte usta.
— Tak? I cóż słychać we Lwowie?
— Zadziwiające rzeczy, pani! Przed moim wyjazdem odbył się ślub pary kochającéj się już... od roku! Nie jest-że to fenomenalna stałość?
Ściągnęła nieznacznie brwi i zaśmiała się jednocześnie.
— Ach! — rzekła lekko — zaczynasz pan od